LOT DO WARSZAWY

,,PANIE MÓJ,DZIĘKUJĘ CI ZA WSZYSTKIE RADOŚCI,KTÓRE MI SPRAWIASZ PRZEZ DOBRYCH LUDZI,KTÓRYCH SPOTYKAM NA MOJEJ DRODZE''

PO DWÓCH TYGODNIACH POBYTU SZPITALU W  SUWAŁKACH,ZOSTAŁAM PRZETRANSPORTOWANA HELIKOPTEREM DO INSTYTUTU GRUŹLICY I CHORÓB PŁUC W WARSZAWIE NA ULICĘ PŁOCKĄ. TRAFIŁAM NA ODDZIAŁ DO PROFESORA T. ORŁOWSKIEGO, PONIEWAŻ POTRZEBNA BYŁA INTERWENCJA CHIRURGICZNA,  LEWE PŁUCO NALEŻAŁO ZAMKNĄĆ OPERACYJNIE, PRAWE ZAMKNĘŁO SIĘ SAME.DOBRZE.  BYŁA ZE MNĄ MAMA TO ŁATWIEJ MI BYŁO CZEKAĆ NA OPERACJĘ BAŁAM SIĘ TEJ OPERACJI, ALE WIEDZIAŁAM, ŻE TRAFIŁAM W NAJLEPSZE RĘCE W POLSCE, KTÓRE "ZREPERUJĄ MI TO CHORE PŁUCO"

OPEROWAŁ  MNIE PAN DR W.KUPIS - UDAŁO SIĘ, POMALUTKU WRACAŁAM DO ZDROWIA.
PO TRZECH TYGODNIACH USŁYSZAŁAM:
"ANIU JEDZIESZ DO DOMU BO SĄ WAKACJE MUSISZ TROCHĘ ODPOCZĄĆ"
CIESZYŁAM SIĘ BARDZO. JEDNAK  PO 14 DNIACH ZNÓW WRACAM NA ODDZIAŁ DO PROFESORA ORŁOWSKIEGO NASTĄPIŁ NAWRÓT ODMY OBUSTRONNEJ. KOLEJNE DNI OCZEKIWANIA, CZY PŁUCA SIĘ  ZAMKNĄ, CZY ZNÓW POTRZEBNA INGERENCJA CHIRURGÓW. RODZICE MNIE POCIESZALI, ŻE BĘDZIE DOBRZE, A JA INTENSYWNIE ĆWICZYŁAM I DUŻO SPACEROWAŁAM, ABY OBA PŁUCA SIĘ ZAMKNĘŁY I TAK SIĘ STAŁO, JACY BYLIŚMY SZCZĘŚLIWI.
DZIĘKOWAŁAM BOGU, ŻE TAK TO SIĘ WSZYSTKO DOBRZE SKOŃCZYŁO, ALE JUŻ WTEDY WIEDZIAŁAM, ŻE MUSZĘ ZWOLNIĆ TEMPO, ŻE NIE WRÓCĘ DO SZKOŁY, BĘDĘ MIAŁA NAUCZANIE INDYWIDUALNE.
WRÓCIŁAM DO DOMU, PARĘ DNI ODPOCZYNKU I SZKOŁA.

28.07.2011. 20:53